wtorek, 21 maja 2024

Fotomontaże klejone Cz 1

Już od dziecka miałam silną potrzebę wyrażania swoich emocji w formie twórczości artystycznej. W liceum moje zainteresowania powoli zaczęły się krystalizować i coraz bardziej pochłaniała mnie fotografia. Uczestniczyłam w życiu fotograficznym Trójmiasta i Warszawy bardzo aktywnie. Fascynował mnie fotomontaż i w tej technice realizowałam swoje kolejne prace. Część z tych prac pokazałam już wcześniej na zbiorowej w Warszawie w 1976 roku i od tego czasu skupiłam się na fotografowaniu tematów głównie pod kątem przyszłych fotomontaży. Dobrze wiedziałam czego chcę, kto, i co mnie interesuje. Moje archiwum w większości zawierało portrety dziwnych postaci, zdjęcia różnych przedmiotów, motywów roślinnych, ptaków, symboli. To były zasoby, z których czerpałam potrzebne elementy, motywy, z których następnie budowałam swoją rzeczywistość w swoim indywidualnym i rozpoznawalnym stylu. Była to żmudna, mozolna, czasochłonna i wymagająca cierpliwości praca. Polegała na wykonaniu w pierwszej kolejności niewielkich projektów klejonych, złożonych z wyciętych elementów fotograficznych, wcześniej wybranych i dopasowanych do kompozycji, by następnie wykonać duże powiększenia w wyliczonych, odpowiednich proporcjach tych elementów. Następnie części te były precyzyjnie wycinane z tła malutkimi nożyczkami, potem klejone posiłkując się małym projektem, a następnie powtórnie, już jako kompozycja fotografowane. Tak powstawał finalny negatyw i powiększenie.



poniedziałek, 13 maja 2024

Fotografia Wybrzeża lata 70. , 80.

 

W latach siedemdziesiątych, osiemdziesiątych Gdańsk należał do czołówki polskich miast pod względem organizowania wystaw i konkursów fotograficznych. To miasto żyło artystyczną fotografią. Gdańsk był organizatorem najbardziej prestiżowego Konkursu Fotografii Polskiej pod nazwą „ Złocisty Jantar”, Salonu Portretu, Biennale Krajów Nadbałtyckich, Przeglądów Fotografii Wybrzeża. Tu było rozwinięte , mocne środowisko fotograficzne. Związek Polskich Artystów Fotografików i Gdańskie Towarzystwo Fotograficzne, to dwie czołowe organizacje skupiające czołówkę fotografów twórczych, których prace eksponowane były nie tylko w Polsce, ale i na świecie. W takim klimacie nietrudno było zakochać się w fotografii.

  Z wielkim zaangażowaniem oglądałam wystawy, uczestniczyłam w spotkaniach z fotografami artystami, regularnie bywałam w klubach fotograficznych min. w Klubie Fotograficzym  „Przymorze”, które fantastycznie prowadził Krzysztof Kamiński. W 1978 roku przystąpiłam też do Gdańskiego Towarzystwa Fotograficznego. W tym też czasie zaczął kształtować się mój gust fotograficzny. Najbardziej zafascynowana byłam fotomontażem. Prace starszych kolegów z tego okresu - Krzysztofa Jakubowskiego, Romana Joachimowskiego, Witolda Węgrzyna, Jerzego Wardaka i innych zafascynowały mnie na tyle, że sama zaczęłam próbować swoich sił w tej technice. 
             Krzysztof Jakubowski "Brzezina"
Witold Węgrzyn "Akt II" 1969 r

Jerzy Wardak "Kontemplacja"
Krzysztof Jakubowski "Wieczny dylemat"
Witold Węgrzyn "Medea"
 




niedziela, 12 maja 2024

Kalendarze wieloplanszowe dc

Kolejnym kalendarzem wieloplanszowym, który wykonałam był zlecony przez niewielką agencję reklamową dla Instalu Rzeszów. W latach 80-tych było wielkie "parcie" na kalendarze z dziewczynami, głównie nagimi. Większość firm zlecały takie kalendarze głównie (tańsze) jednoplanszowe, formatu B1. Miałam na swoim koncie takie kalendarze również, ale nie posiadam ani jednego wydruku z tych zleceń. Pozostało jedynie tych kilka kart kalendarza dla Instalu i kilka diapozytywów z tych sesji zdjęciowych. Reszta przepadła. Zdjęcia wykonywane były w luksusowym, jak na tamte czasy, dworku w Paraszynie za Wejherowem. Wykonywane były, podobnie jak zdjęcia do kalendarza KAW-u, w sposób amatorski, bez żadnego budżetu, wszystko ze środków własnych i z własnym środkiem transportu, którym był Fiat 126 P. Jak wspominam z uśmiechem, w samochodzie jechały 4 osoby, w tym 2 modelki, sprzęt fotograficzny, pełno ciuchów, toreb z własnymi zdobytymi, rekwizytami i szyby wystawowe B1, które stawiałam przed modelkami, aby wprowadzić tajemnicę poprzez odbicia. Poniżej kilka przykładów:






niedziela, 28 kwietnia 2024

Kalendarze autorskie wieloplanszowe cdn.

Zafascynowana fotografią śledziłam uważnie, co dzieje się w światowej fotografii. Czytałam i oglądałam wszystko to, co wpadło mi w ręce. W tym czasie były to głównie polskie magazyny o fotografii i przywożone przypadkowe różności z zagranicy.  Tak natrafiłam na Dawida Hamiltona, brytyjskiego fotografa i reżysera filmowego, najbardziej znanego z fotografii młodych kobiet To pod wpływem jego urokliwych, poetyckich zdjęć wykonałam swoje fotografie dziewcząt z lustrami w tym właśnie klimacie do kalendarza autorskiego na 1987 rok, który zlecili mi z zaufaniem redaktorzy KAW-u. Uzyskałam ten efekt miękkości dokładnie w taki sam sposób jak Hamilton czyli rozmazywałam wazelinę na filtrze przed obiektywem aparatu. 

Ale zanim te zdjęcia powstały …Zlecenie i zaufanie kolegów potraktowałam niezwykle ambitnie i postawiłam sobie bardzo wysoko poprzeczkę. W głowie miałam plan wykonania baśniowych zdjęć, każdy zaś miesiąc miał być w jednolitym dominującym kolorze. Zaczęłam realizować zdjęcia, jednak co i rusz się potykałam organizacyjnie.  Próbowałam zaangażować w przedsięwzięcie za dużo osób nie mając żadnych środków finansowych !!! Dziewczyny wybierane z ulicy pozowały bezpłatnie, makijaże po koleżeńsku, sukienki z wypożyczalni za własne pieniądze. Pierwsze próby nie zaspakajały moich oczekiwań. Również miałam za mało filmów do zrealizowania tego planu.  Zdjęcia wykonywane były na materiałach dewizowych, a przydział był niewielki , jedna, dwie rolki KODAKCHROM lub AGFACHROM  na wybrane ujęcie ! To oznaczało 24 klatki naświetlone w punkt. Gdy tymczasem pół przysłony prześwietlenia lub niedoświetlenia powodowało, że zdjęcie nadawało się do wyrzucenia. Najbardziej jednak obawiałam się porażki i rozczarowania kolegów z KAW-u. I tak mój wielki plan coraz bardziej malał, aż powstał dość skromny jak na moje zamiary, kalendarz „Dziewczyny z lustrem”. Dziś patrzę na te zdjęcia z wielkim wzruszeniem.


Krystyna Andryszkiewicz realizuje pierwsze pomysły do kalendarza








 

Jurek, Juras, Jerzyk, Jerzyczek, Jerzy Kamrowski

 Nie pamiętam kiedy i w jakich okolicznościach poznałam Jurka Kamrowskiego, poetę, malarza, krytyka sztuki. Być może było to, kiedy zaczęłam...