W Redakcji fotografii KAW byłam zatrudniona od 1977 do 1984 roku. Praca moja polegała głównie na wykonywaniu zdjęć reportażowych, turystycznych, pocztówek, zdjęć artystycznych do projektów plakatów i kalendarzy, reprodukcji do książek, które wykonywała na miejscu i w terenie. Wszystkie negatywy i diapozytywy z tego okresu przepadły bezpowrotnie ponieważ były wykonywane na materiałach firmowych, tym samym były własnością KAW-u, który został w 2004 roku zlikwidowany. Podobno część materiałów zostało przekazanych do Narodowego Archiwum Cyfrowego, czy z gdańskiego oddziału też, trudno powiedzieć. W moich prywatnych zbiorach zachowały się nieliczne małe wydawnictwa turystyczne, książki, do których wykonywałam zdjęcia, kalendarz autorski i kilka kart kroniki fotograficznej województwa gdańskiego KAW.
Blog przedstawia postać Serafiny Krystyny Andryszkiewicz, fotografki profesjonalnej, fotografki wykonującej zdjęcia modowe, wykonującej fotografie na potrzeby wydawnictw, gazet, współpracującej z wieloma agencjami reklamowymi oraz fotografki artystki niezależnej, wykorzystującej w swojej artystycznej wypowiedzi fotomontaż i collage, członkinię Związku Polskich Artystów Fotografików i członkinię honorową Gdańskiego Towarzystwa Fotograficznego.
wtorek, 26 marca 2024
środa, 20 marca 2024
Krajowa Agencja Wydawnicza - cdn.
Krajowa Agencja Wydawnicza /KAW/ powstała w 1974 r., jako oficyna Robotniczej Spółdzielni Wydawniczej "Prasa-Książka-Ruch". Agencja stała się niebawem jedną z największych w kraju placówek wydawniczych. Nakładem Agencji ukazywały się: książki społeczno-polityczne, albumy, literatura piękna, reportaże, książki dla dzieci i młodzieży, powieści sensacyjne, plakaty, plansze, pocztówki krajoznawcze i okolicznościowe, pocztówki dźwiękowe, płyty i reprodukcje dzieł sztuki, kalendarze, materiały szkoleniowe, przewodniki turystyczne, czasopisma, magazyny rysunkowe, fotogazety, fotogramy, slajdy oraz kroniki i zestawy fotograficzne.
To tu znalazłam swoje miejsce na dłużej. Ale zanim zostałam na dobre fotoreporterem, na samym początku już zostałam poddana sporemu sprawdzianowi. KAW warszawski ogłosił bowiem kolejną edycję konkursu "Najlepszy fotoreporter KAW" I mój szef, redaktor naczelny Stanisław Hinz, wytypował mnie do tego zadania. Zażartował słowami "No to zobaczymy co z ciebie za artystka !"Tego roku hasło konkursu brzmiało: "Lubelszczyzna w obiektywie". Jako młoda dziewczyna pojechałam pociągiem ( nie miałam jeszcze swojego samochodu ) do Lublina i stąd wyruszyłam autobusami PKSu na poszukiwania tematu. Zrobiłam dziesiątki zdjęć, z których wybrałam kilka, w tym jeden zestaw, którym zdobyłam II miejsce fotoreporterów KAW. Duma z otrzymanego zwycięstwa rozpierała i mnie i moich kolegów, z naczelnym włącznie. Zestaw zdjęć przedstawiał portret twórcy ludowego i jego dzieła. To zdjęcie zatrzymałam na pamiątkę tego wspomnienia.
![]() | |
Twórca ludowy lubelszczyzny, portret i jego dzieło ok. 1978 rokLaureatka na wystawie z redaktorem naczelnym KAW oddziału w Katowicach |
wtorek, 19 marca 2024
Powrót do Gdańska
Pomimo wielu starań, brak perspektyw i pracy w Warszawie, zmusiło mnie do powrotu do Gdańska. Tu z pomocą ojca i z dokumentem zawodu fototechnika, podjęłam pracę w Fotoplastyce. Niestety próby zatrzymania się w jakimkolwiek zakładzie fotograficznym Fotoplastyki nie spełniały moich artystycznych ambicji. Po około pół roku postanowiłam szukać sama dla siebie właściwego miejsca. Znalazłam ogłoszenie z Krajowej Agencji Wydawniczej o wolnym miejscu laborantki. Konkurencja była spora, ale kierownik redakcji fotografii, Wojciech Lendzion dostrzegł we mnie umiłowanie i pasję do fotografii, i wybrał właśnie mnie. Tu wreszcie znalazłam się we właściwym towarzystwie i miejscu, w gronie dziennikarzy, fotoreporterów, artystów, którzy zauważyli jej talent i umiejętności fotograficzne. Coraz częściej zamiast w laboratorium, spędzałam czas na zdjęciach w terenie, z zadowoleniem redaktorów, którym dostarczałam dobry i piękny materiał zdjęciowy. Po ok. roku, jak tylko zwolnił się etat fotoreportera po Januszu Folwarcznym, który przeprowadził się do Elbląga, z poparciem wszystkich redaktorów, etat fotoreportera z radością przejęłam.
I tak zaczęła się wreszcie wymarzona droga zawodowa fotoreporterki Krystyny Andryszkiewicz 

Tak wyglądała legitymacja prasowa uprawniająca do fotografowania w różnych niedostępnych miejscach , podobną legitymację mieli inni fotoreporterzy w Polsce.

![]() |
Tak wyglądała legitymacja prasowa uprawniająca do fotografowania w różnych niedostępnych miejscach , podobną legitymację mieli inni fotoreporterzy w Polsce. |
poniedziałek, 18 marca 2024
Koleżanki i koledzy, Warszawa
Mieszkając w Warszawie
zaprzyjaźniłam się też z kilkoma fotograficznymi koleżankami i kolegami utrzymując
z niektórymi kontakt aż do dziś.
Grażyna - wywoływała u mnie uczucia nie tylko koleżeńskie.
Po raz pierwszy poczułam miłosne zauroczenie do kobiety. Z mojej strony była to
miłość platoniczna chociaż Grażyna chyba miała świadomość tej sytuacji i
manipulowała mną, jednak nigdy do niczego więcej pomiędzy nami nie doszło. Zrobiłam Grażynie dziesiątki różnych zdjęć, w tym również akty. Obie
utrzymujemy kontakt do dziś, Grażyna wraz z córką mieszka w Hamburgu i obie nie
ułożyły sobie życia rodzinnego.
![]() |
Grażyna ok 1976 rok |
![]() |
Krystyna Petrykówna jak sam siebie przedstawiała |
Artyści Warszawa
Mieszkając w Warszawie pozyskałam sporo nowych znajomych, ważnych i mniej ważnych, również wybitnych artystów. Jedną z najważniejszych dla mnie osób był Wojciech Siemion. W jakiś sposób wyczuwał we mnie osobę o dużej wrażliwości i w jakimś sensie mnie prowadził. Dzięki niemu mogłam obejrzeć wiele wspaniałych spektakli teatralnych, zetknąć się z wybitnymi aktorami. Zapraszał mnie do Teatru Narodowego, do Starej Prochowni, na wystawy. Dzięki niemu obejrzałam głośną "Pluskwę", ostatni spektakl reżyserowany przez Konrada Swinarskiego, siedziałam przy jednym stole na próbie z Adamem Hanuszkiewiczem. To były ogromne przeżycia i choć byłam bardzo młodą osobą, chłonęłam wszystkie te doświadczenia z niezwykłą mocą.
I kolejny spektakl , który zrobił na mnie ogromne wrażenie. Był to "Portret Doriana Graya" w reżyserii Andrzeja Łapickiego z Krystyną Jandą, która była w tej roli rewelacyjna, 1976 rok.
Krystyna
Janda (Dorian Gray), Andrzej Łapicki (Lord Henryk) w PORTRECIE DORIANA
GRAYA Johna Osborne'a według Oscara Wilde'a w reż. Andrzeja Łapickiego.
Fot. Renard Dudley / Archiwum Artystyczne Teatru Narodowego
Nie tak dawno miało miejsce spotkanie z Krystyną Jandą w w Sopotece i w rozmowie przypomniałam aktorce o jej męskiej roli jednoczenie prosząc o autograf na zdjęciach z "Człowieka z żelaza".
Fot. B.Jarzyńska
piątek, 15 marca 2024
Pierwsze wystawy
Udział w pierwszych wystawach i konkursach był związany z wielkimi emocjami. Pierwsze zakwalifikowane w konkursie zdjęcie nosiło tytuł "Iluminacja", niestety nie zachowało się. A jedna z pierwszych wystaw, w których brałam udział to wystawa zbiorowa z ramienia Warszawskiego Towarzystwa Fotograficznego pt."Kobieta o kobiecie" w Warszawskim Ośrodku Kultury ok 1976 rok.
Pierwszy fotomontaż
środa, 13 marca 2024
Pierwsze publikacje
Pierwsze opublikowane w gazecie zdjęcie Krystyny Andryszkiewicz, radość ogromna ! FOTO - magazyn fotograficzny 1975 rok. FOTOOCENA prowadzona przez Jana Sunderlanda, artysty, krytyka i teoretyka sztuki, dzięki któremu wielu czytelników wkroczyło w twórczość reporterską, dziennikarską, artystyczną. Pan Jan, którego poznała osobiście potrafił w cudowny sposób w każdej pracy fotografującego wyciągnąć same pozytywy, tym samym zachęcając do dalszej pracy.
I kolejne zdjęcie w tym samym czasie. Gazeta nazywała się "Myśl społeczna" Jednak publikacja była do góry nogami :) Tak to wyglądało:Potem były następne:wtorek, 12 marca 2024
Pierwsza praca, szkoła fotograficzna
W latach 1975 -1977 zamieszkałam w Warszawie, uciekając przed naciskami ojca, który chciał, bym studiowała historię na Uniwersytecie Gdańskim. Był bardzo rozczarowany i nie mógł przeboleć, że zrezygnowałam z tego i innych kierunków studiów. Trochę w tym wszystkim miał rację ponieważ w całym późniejszym życiu miałam kompleksy z powodu, że nie skończyła studiów, tym bardziej, że obracałam się zwykle w gronie ludzi znakomicie wykształconych i wspaniałych artystów. W Polsce w tym czasie nie było żadnej wyższej uczelni fotograficznej. Jedną z możliwości dla Polaków był Specjalistyczny Zakład Fotografii , który powstał przy praskiej FAMU w 1975 roku i jest jedną z najstarszych tego typu szkół w Europie oraz Szkoła Fotografii w NRD. FAMU skończyło wielu wybitnych artystów fotografów jak Vladimir Birgus i filmowców jak Agnieszka Holland. Ale te były poza moim zasięgiem między innymi z powodów finansowych, i też nie wyobrażałam sobie opuścić Polskę, nie miałam aż tyle odwagi. Zresztą do dziś nie lubię opuszczać domu, nie lubię podróżować, zmieniać miejsc. Zostałam w Warszawie licząc na pracę w zespołach filmowych przy fotosach, którą ktoś mi obiecał. Już wtedy miałam niezłą wiedzą, spore umiejętności i opanowany warsztat fotografii. Niestety nie miałam żadnych dokumentów świadczących o umiejętnościach zawodowych. Swoją edukację zakończyłam na liceum ogólnokształcącym. A w tym czasie liczył się dokument i znajomości, no i zameldowanie. Nie miałam nic. Dopełniłam więc swoje papiery dokształcając się w Zespole Szkół Fototechnicznych na ul. Spokojnej. I podjęłam pracę "na czarno" u fotografa pana Tadeusza (nazwiska nie pamięta), który wykonywał zdjęcia wycieczek na Placu Zamkowym pod Kolumną Zygmunta. To była "orka" od rana do wieczora, ale wpadał też niezły pieniążek na m.in. wynajem pokoju.
Jurek, Juras, Jerzyk, Jerzyczek, Jerzy Kamrowski
Nie pamiętam kiedy i w jakich okolicznościach poznałam Jurka Kamrowskiego, poetę, malarza, krytyka sztuki. Być może było to, kiedy zaczęłam...

-
Od dzieciństwa wiedziałam, że będę artystką...tylko jaką ? Aktorką, baletnicą, muzyczką, poetką, malarką... co tam jeszcze było ? Będę artys...
-
Drugi raz podchodzę do egzaminów w PWSSP w Gdańsku. Jest duża konkurencja - na jedno miejsce ok. dziesięciu chętnych. Nie znosiłam egzaminów...
-
Jest ok 1970 rok. Mam 15 lat. Jeszcze po omacku szukam siebie w fotografii... wybieram fotografowanie ludzi. Robię zdjęcia koleżankom, ale c...