Pomimo wielu starań, brak perspektyw i pracy w Warszawie, zmusiło Krystynę do powrotu do Gdańska. Tu z pomocą ojca i z dokumentem zawodu fototechnika, podjęła pracę w Fotoplastyce. Niestety próby zatrzymania się w jakimkolwiek zakładzie fotograficznym Fotoplastyki nie spełniały jej artystycznych ambicji. Po około pół roku postanowiła szukać sama dla siebie właściwego miejsca. Znalazła ogłoszenie z Krajowej Agencji Wydawniczej o wolnym miejscu laborantki. Konkurencja była spora, ale kierownik redakcji fotografii, Wojciech Lendzion dostrzegł w niej umiłowanie i pasję do fotografii, i wybrał właśnie ją. Tu wreszcie znalazła się we właściwym towarzystwie i miejscu, w gronie dziennikarzy, fotoreporterów, artystów, którzy zauważyli jej talent i umiejętności fotograficzne. Coraz częściej zamiast w laboratorium, spędzała czas na zdjęciach w terenie, z zadowoleniem redaktorów, którym dostarczała dobry i piękny materiał zdjęciowy. Po ok. roku, jak tylko zwolnił się etat fotoreportera po Januszu Folwarcznym, który przeprowadził się do Elbląga, z poparciem wszystkich redaktorów, etat fotoreportera z radością przejęła.
I tak zaczęła się wreszcie wymarzona droga zawodowa fotoreporterki Krystyny Andryszkiewicz |
Tak wyglądała legitymacja prasowa uprawniająca do fotografowania w różnych niedostępnych miejscach , podobną legitymację mieli inni fotoreporterzy w Polsce.
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz